Myślę, że jeśli sytuacja w południowo-zachodniej części kraju będzie się pogarszać, powinniśmy być gotowi do pomocy przynajmniej naszym przyjaciołom i ich projektom.
Parę dni temu mogliśmy czytać o ewakuacji Anarchistycznego Archiwum Wrocław, ale pewnie sporo z nas wie, że potencjalnie zagrożone są kolejne 4 projekty anarchistyczne i wolnościowe w samym Wrocławiu.
Co wtedy zrobimy? Czy możemy zrobić coś wcześniej? Czy są w kraju osoby gotowe jechać pomagać fizycznie z ratowaniem tego co zbudował ruch na śląsku? Jeśli tak - jak powinniśmy to zorganizować, kiedy jechać i z jakimi zasobami?
Powstał anarchistyczny sztab kryzysowy we Wrocławiu. Ogarniają go ludzie z Hulajpola oraz Wolnej Biblioteki ale pewnie będzie w chuj rzeczy do robienia na miejscu więc wątpię żebyśmy byli w stanie informować na bieżąco co się dzieje.
pisze Mitro z wrocławskiego ruchu. Jestem z nimi w kontakcie, ale jeszcze nie ma decyzji co robić.
W Warszawie mamy mikro-grupkę od jakiegoś czasu dyskutującą powołanie hufca ochotniczej straży pożarnej w celu treningu między innymi pod takie kryzysy, ale poza gadaniem nie mamy jeszcze nic. Poglądowo podlinkowałem zbiorczą stronę anarchistycznych działań pomocy kryzysowej prowadzonych w USA (przetłumaczona na polski).
#pomocwzajemna #wroclaw #powodz #stankryzysowy #kleskazywiolowa #zmianyklimatu
Hej. Ja piszę z wioski w Kotlinie Kłodzkiej. Zalało nasz dom wczoraj.
Moim zdaniem warto jechać na Dolny Śląsk lub Opolszczyznę. Powodzianie są bardzo zmęczeni fizycznie i psychicznie.
Bardzo trudno jest być w terenie i jednocześnie przekazywać informacje ‘na zewnątrz’. Póki co umiejętności z okresu wybuchu wojny na Ukrainie czy strajków kobiet oraz pomocy uchodźcom są bezcenne i się sprawdzają: dużo osób ma powerbanki, latarki itp poprostu w domach, wykorzystujemy sposoby komunikacji już sprawdzone wcześniej, wiemy kto ma jakie zasoby, do kogo dzwonić. Ale to wszystko w dużym mieście i wśród osób, które już te techniki czy możliwości testowały. W innych rejonach lub wśród osób bez doświadczenia jest trudno, w zasadzie nie wiadomo co robić.