Jak ogłosił we wtorek senator Ron Wyden (D-OR), polityczna organizacja pro-life uzyskała od brokera dane dotyczące lokalizacji telefonów komórkowych i wykorzystała je do kierowania reklam do osób, które odwiedziły 600 klinik aborcyjnych w całym kraju.
Wyden wzywa teraz Federalną Komisję Handlu (FTC) i Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) do szybkiego podjęcia działań przeciwko brokerowi danych Near Intelligence i zapewnienia ochrony prywatności pacjentów, których dane zostały wykorzystane, zgodnie z listem wysłanym do agencji.
Senator rozpoczął dochodzenie w sprawie firmy w zeszłym roku, w następstwie raportu Wall Street Journal ujawniającego, że grupa pro-life Veritas Society wykorzystało dane o lokalizacji telefonu komórkowego udostępnione reklamodawcom internetowym w celu kierowania do osób odwiedzających kliniki Wisconsin Planned Parenthood dezinformacji na temat zdrowia reprodukcyjnego.
Biuro Wydena skontaktowało się z agencją reklamową Veritas Society i dowiedziało się od jej reprezentantów, że kampania sięgnęła daleko poza Wisconsin, docierając do osób odwiedzających 600 klinik Planned Parenthood w 48 stanach. Pierwszy o ustaleniach Wydena poinformował serwis Politico.
Dyrektor Near potwierdził również wcześniejsze doniesienia Wall Street Journal, że firma dostarczyła dane o lokalizacji kontrahentowi z branży obronnej, który udostępnił je agencjom wywiadowczym i Departamentowi Obrony, podało biuro Wydena.
@panoptykon@eupolicy.social dosadny przykład do waszego arsenału.
@harcesz @panoptykon
Jak dla mnie - to tu żadne działania prawne nic nie dadzą.
Jeżeli JUŻ mamy tak ukształtowany (eko)system technologiczny, że ludzie przyznają dostęp do lokalizacji prawie każdej aplikacji, która o to poprosi (zakładam, że broker kupuje te dane głównie od właścicieli takich aplikacji), to co takiego od strony prawnej możemy zrobić, żeby to wyeliminować bez dotarcia do każdej z tych osób, która formalnie wyraziła zgodę, żeby ktoś te dane o niej zbierał ?
Jeżeli można coś w ogóle z tym zrobić to tylko u samego źródła - czyli edukując ludzi, że samo używanie aplikacji w takim modelu usługa-w-zamian-za-dane to jest przyczyna problemu. No ale to by oznaczało, że w interesie publicznym trzeba by podważyć cały model biznesowy na którym się opierają np takie google i pośrednio twórcy aplikacji.
Nie widzę nikogo, kto by się odważył np w imieniu państwa i za publiczne pieniadze taką wojnę googlowi wydać.
To trochę jak prawacy, którzy zbierali kasę na walkę z uchodźcami, a potem przemycali ich kasując hajs po raz drugi.
Bardziej jak ‘kapitał’ robiący za wywiadowcze ramie skrajnej prawicy.
No, ale to już nie “trochę”, tylko prawie 1:1 ;)