“Jak ma się kobietę w zespole muzycznym to od razu jest łatwiej, bo wszyscy uwielbiają taki zespół i zapraszają na koncerty i festiwale. Można grać beznadziejną muzykę, a i tak jest się uwielbianym”. Takie mniej więcej opinie słyszałam ostatnio w kilku sytuacjach i to w środowisku anarchistycznym! To dla mnie skandaliczne.
Po pierwsze zespołów z kobietami nie ma prawie wcale, nie robią karier, są traktowane z pobłażaniem. Wiele artystek opowiada o sytuacjach, w których są traktowane jako “ozdoba” zespołu, a ich umiejętności w ogóle nie są brane pod uwagę. W wywiadach dostają dziwne pytania nie związane z muzyką, a faceci podczas koncertów nie traktują ich poważnie, jak równych sobie. Kobiety nie mają wzorców z których mogłyby czerpać, gdyż scena alternatywna jest zdominowana przez mężczyzn. Nie są zachęcane do tej aktywności, co wpływa na to, że kobiet-muzyczek jest tak mało. To, że są wszędzie zapraszane to bardzo pozytywny trend, który może wpłynąć na zwiększenie reprezentacji kobiet w muzyce alternatywnej.
Dodatkowo zobaczcie ile jest beznadziejnych zespołów męskich, gdzie nie potrafią grać ani śpiewać i nikt im nie wytyka, że są popularni z powodu swojej płci.
Jak zwykle do kobiet ma się zawsze pretensje: że jest ich za mało i nie chcą grać w zespołach punkowych, ale jak grają to, że wszędzie są zapraszane nawet jak nie są genialnymi muzyczkami, że są popularne nie ze względu na to jak grają tylko jaką mają płeć. Środowisko muzyki alternatywnej powinno się zastanowić jeszcze raz, czy chce wspierać kobiety w ich działalności muzycznej czy woli iść tropem patriarchatu i traktować je tak jak w każdej innej branży w tym pojebany świecie.
Anarchistka. Blog społeczny.