Najpierw dwa dni siedziałam w Sejmie, gdzie dość konserwatywna ustawa nie była w stanie uzyskać minimum głosów. Potem pojechałam nad morze, gdzie spytałam wczasowiczów, co o tym myślą. "Sprawa światopoglądowa? Nie, proszę pani, aborcja to jest potrzeba życia"